101 zdziwień emigrantki, czyli francuskie ciekawostki, część 3

różnice kulturowe

Mam wrażenie, że po trzech latach spędzonych we Francji stałam się znacznie mniej czuła na wychwytywanie różnic kulturowych w życiu codziennym. Przyzwyczaiłam się już do francuskiej rzeczywistości, nie analizuję jej już tak wnikliwie na każdym kroku.

Nie zatrzymuję się dłużej nad płaceniem czekami w sklepie (nie przekonałam się do tej formy płatności, więc sama z niej nie korzystam), ani nad ostrygami podawanymi na wigilijny stół (w zeszłym roku przełamałam się i zjadłam je po raz pierwszy. Brawo ja!)

Chociaż nie. Nie do końca jest prawdą, że nic mnie już nie dziwi we Francji.

Kawiarnie w Miluzie

Nie dalej jak w zeszły wtorek spotkałam się po pracy na kawę z koleżanką. Kawiarnia w centrum Miluzy, godzina 17:40. Zamawiamy kawę, herbatę i po ciastku. Godzina 18:05, rozmawiamy w najlepsze, a tu podchodzi do naszego stolika kelnerka i oznajmia, że pora kończyć, gdyż właśnie zamykają kawiarnię.

Jak to? O 18tej? Zdziwienie i to niemałe.

Dopiłyśmy szybko kawę i herbatę i przeniosłyśmy się parę metrów dalej, do Starbucks’a. Jakie to szczęście, że w Miluzie jest Starbucks! Otwarty AŻ do 20tej!

Emigranckie zdziwienia, ciag dalszy

Poprzednie części francuskich zdziwień znajdziecie TU oraz TU, a tymczasem zapraszam Was na trzecię część różnych ciekawostek z kraju nad Sekwaną.

  • W niektórych krajach to norma, ale pamiętam, że bardzo się zdziwiłam, gdy po raz pierwszy zobaczyłam na jezdni pasy ruchu przeznaczone tylko dla rowerzystów. W Alzacji (tak jak w sąsiednich Niemczech i Szwajcarii) rower stanowi bardzo chętnie używany środek lokomocji. Nierzadko więc jeden z pasów ruchu przeznaczony jest właśnie dla nich. Prowadząc samochód trzeba na rowerzystów mocno uważać.
  • Śniadanie francuskie to temat, o którym można pisać naprawdę długo. Często nie podaje się do niego talerzy. W końcu po co, przecież miska (jak do muesli) z kawą lub kakao wystarcza w zupełności. Maczając w niej swoją bagietkę z dźemem, ewentualne okruszki i tak do niej wpadają i po problemie. Więcej szczegółów jak wygląda typowe śniadanie we Francji-elegancji znajdziecie w TYM WPISIE.
  • Obiad bez mięsa to nie obiad. Francuzi są bardzo mięsożernym narodem. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie w domu rodzinnym jedliśmy czasem na kolację naleśniki z serem, a na obiad trafiały się pierogi z serem i ze śmietaną (ale ja za nimi tęsknię!). We Francji słodki może być najwyżej deser. Może jeszcze owocowy sos do mięsa…
  • Dlaczego Francuzi przy muzyce klaszczą na raz? Nie mam najmniejszego pojęcia, ale to fenomen bardzo powszechny. Zabawne, że można do nich klaskać na dwa prosto ze sceny, a oni i tak najczęściej zostaną przy swoim rytmie.
  • Dzieci wychowywane są w mniejszej dyscyplinie niż w Polsce. Wiele razy zauważyłam, że rodzice nie wymagają na przykład, aby witały się z gośćmi. Może dlatego, że we Francji nie wystarczy powiedzieć „dzień dobry”, ale trzeba koniecznie dać jednego/dwa/trzy całusy. Witanie bywa czasem rzeczywiście skomplikowane, o czym przeczytacie więcej TUTAJ.

różnice kulturowe

Do moich własnych emigranckich zdziwień dołączę również i Wasze, o których pisaliście mi na fejsbukowym fanpage’u bloga:

  • „Mnie zdziwiło (mimo, że nie palę), że papierosy można kupić jedynie w tabac czy kafejkach z tabac. Nigdzie więcej. W Polsce praktycznie każdy sklep ma (no, chyba, że coś się zmieniło), ale na pewno w spożywczych, w supermarketach i w kioskach można je bez problemu kupić.”
  • „Zdziwił mnie brak pocztówek i czystych kopert na poczcie.”
  • „Ta nieszczęsna pościel z kawałkiem materiału, co dynda, mnie zdziwiła. Serio, pierwszy raz gdy to zobaczyłam, powiedziałam do znajomej Francuzki „kurczę, poszewka na kołdrę ma wadę fabryczną, będziesz musiała ją oddać”, czy coś w tym stylu. Ona nie wiedziała, o co mi chodzi…” (Ten dodatkowy prostokątny kawałek materiału służy do zawijania/mocowania kołdry pod materacem, aby się nie przesuwała w nocy. – przypis mój).
  • „Zdziwiło mnie też to, że numery domów, a już szczególnie w mniejszych miejscowościach, nie są numerami po kolei, a na przykład odległością w metrach od końca ulicy. Czyli na przykład mój sąsiad ma dom nr 1, ale ja już mogę mieszkać pod numerem 12, itd. Mieszkaliśmy wcześniej w domu o numerze 55, jedna sąsiadka miała numer 79, a druga 37.”

*

Przeczytaj też:
101 zdziwień emigrantki, część 1
101 zdziwień emigrantki, część 2

*

Les amis, Wam też zdarza, że dziwią Was różnice kulturowe krajów, które odwiedzacie lub gdzie mieszkacie? Kolekcjonujecie może anegdotki? Napiszcie!

Uśmiechnięta Iza
Cześć, jestem Iza! Pomogę Ci poczuć się tu jak w domu. Nieważne, czy przyjechałeś do Francji na wakacje czy na stałe.
W serialu słyszysz francuskie &^%$&,a lektor tłumaczy „ty ananasie!”. Pobierz Mały słownik wyrazów brzydkich, aby rozumieć więcej.

10 Odpowiedzi

  1. Ten kawałek materiału, co dynda przy pościeli – płaczę, mieszkam we Francji pół roku i nie było wieczoru, żebym nie zastanawiała się, po co to jest 😀

  2. Kolejny blog, w który wsiąkłam! 😀 Bywasz czasem w Polsce? Zaprosiłabym Cię do mojej audycji o podróżach i o z zdziwieniach emigranta 🙂

  3. Jak mnie dawno u Ciebie nie było 😀 – podczytywałam Cię anonimowo od dawna, ale od 4msc. mam system disqus, więc wiesz – piszę sobie 😉
    Cieszę się, że wpadłam na tu na chwilę. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    1. Sylwia, bardzo się cieszę, że wpadłaś! Ja za to bardzo długo nie pisałam – to mój pierwszy tekst po 5 miesiącach ciszy 😉 Ale powoli się reaktywuję i znowu będę pisać o Francji. Pozdrawiam Cię serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne na blogu

dziękuję

Został ostatni krok…

Sprawdź swoją skrzynkę mejlową i kliknij w potwierdzający link.

Moja Alzacja stosuje pliki cookies. Więcej przeczytasz w polityce prywatności, a w każdej chwili możesz dokonać zmiany ustawień cookies w swojej przeglądarce.

Wyślij mi wiadomość

A może chcesz poszukać czegoś na stronie?

Wyślij mi wiadomość

A może chcesz poszukać czegoś na stronie?

Zapisz się