Emigranckie życie nie jest nudne. Wyłapywanie drobnych zdziwień z codzienności, rozgryzanie francuskiego sposobu życia, uczenie się ich sposobu myślenia i działania to smaczki, które skutecznie urozmaicają tak zwaną rutynę.
Pierwsza część francuskich ciekawostek i anegdotek bardzo się Wam podobała i prosiliście o jeszcze. Wysypuję więc z rękawa kolejną porcję, a im dłużej je spisuję, tym więcej mi się ich przypomina. Jeśli więc temat jeszcze się Wam nie znudził, to dajcie znać, że czekacie na kolejną część.
Między małymi i większymi rzeczami, które zdziwiły mnie we Francji znajdują się:
Na pewno zauważyliście, że centralnym elementem francuskich filmów jest … nie, nie akcja…. dialogi. Wcale nie przez przypadek. Do najważniejszych spraw we francuskim życiu należy sztuka konwersacji. To ona sprawia, że posiłki trwają godzinami. Również ona winna jest niewidzialnej ścianie między Francuzami oraz tymi, którzy nie mówią biegle w języku Moliera. Nie przez przypadek wszystkie bohaterki wywiadów z cyklu Francuskie Historie Polek wspominały jak ważna jest (bardzo dobra) znajomość języka, gdy się mieszka we Francji.
Mijający się na ulicy nieznajomi często się pozdrawiają. Szczególnie na osiedlowych drogach wewnętrznych, gdzie nie ma dużego tłoku. Zwykłe „Bonjour”, ale jak często mnie zaskakiwało, gdy zupełnie się go nie spodziewałam idąc pogrążona we własnych myślach. To francuska uprzejmość właśnie.
Epoka średniowiecza cieszy się wielkim zainteresowaniem i sympatią. Poświęcone są jej wystawy sztuki, programy telewizyjne, wydarzenia kulturalno-rozrywkowe, jak choćby święto średniowiecza w Châtenois w Alzacji. Czy to cała Francja tak ma, czy tylko Alzacja specjalizuje się w tym temacie, nie jestem pewna.
Tak samo wielka fascynacja dotyczy muzyki barokowej. Przez całe życie nie byłam na tylu barokowych koncertach, co w ciągu ostatnich dwóch lat mieszkania we Francji (w sobotę jestem zaproszona na kolejny koncert muzyki klasycznej i coś mi mówi, że znowu usłyszę interpretacje Bacha).
To było jedno z moich pierwszych zaskoczeń w Paryżu. Chcecie zobaczyć Monę Lisę w Louvrze? Szukajcie jej pod nazwą „La Joconde” [wym: la żokąd].
Głównym lotniskiem Paryża jest sławne Charles de Gaulle. Ma opinię skomplikowanego i słabo oznaczonego, ale według mnie nie jest tak źle, chociaż rzeczywiście lepiej mieć zawsze więcej czasu na przesiadkę, bo lotnisko jest gigantyczne. Warto wiedzieć również, że Paryżanie nazywają je Roissy. To detal, ale może się przydać w czasie podróży do Miasta Świateł.
Ile razy kupowaliście proszki przeciwbólowe w kiosku? Mnie się to zdarzyło mnóstwo razy… do momentu wyjazdu do Francji. Dolipran (francuski paracetamol) i inne Nurofeny sprzedają tu tylko w aptekach. Całe szczęście, że te można znaleźć na każdym kroku.
Bilety pociągowe kasujemy zarówno w podróży w jedną (a jakże), jak i w drugą stronę (już mniej oczywiste). Charakterystyczne żółte kasowniki stoją zazwyczaj przed wyjściem na perony. Więcej o podróżowaniu pociągiem we Francji znajdziecie na blogu TUTAJ.
Kultura picia herbaty nie rozwinęła się w heksagonie zbyt mocno. Napar ziołowy (une tisane) jako wybór proponowany w gościach oraz woda zagotowywana w mniejszym garnku z braku czajnika nie należą wcale do pojedynczych sytuacji.
*
Przeczytaj też:
101 zdziwień emigrantki, część 1
101 zdziwień emigrantki, część 3
*
Byliście we Francji, les amis? Czy coś Was szczególnie zdziwiło albo zaskoczyło? A może z jakieś innej podróży przywieźliście ciekawą anegdotkę? Opowiedzcie!
26 Odpowiedzi
Witam! 🙂 Cieszę się, że tu trafiłam,mieszkam w Alzacji 8 miesięcy i też zdążyło mnie zdziwić wiele rzeczy.. Ohh bagietki przejadły mi się po pierwszym miesiącu, jak u nas kupuje się codziennie chlebek to tu co rano śmigają po bagietkę. Na szczęście mam blisko do Niemiec, więc przeróżne rodzaje chlebka czekają 🙂
Podczas mojej pierwszej wizyty we Francji właśnie ten brak czajników i podgrzewanie wody na herbatę w mikrofalówce mnie zaskoczył 😉
Mnie codziennie coś zaskakuje i potrzebowałam sporo czasu żeby się przyzwyczaić do francuskiego stylu życia 😉 ale faktycznie wszystkie te sytuacje urozmaicają codzienną rutynę. Pozdrawiam serdecznie!
uf myślałam, że to tylko u męża w domu nie mają czajnika 🙂
haha, nie, to dość częsta przypadłość 😉
Mnie za pierwszym razem wiele lat temu zaskoczyły drzwi w metrze francuskim – na klamkę 😉
ha, ilość drobiazgów, które mogą zaskoczyć jest niezliczona! (ja w pracy mam na przykład drzwi na gałki zamiast na klamki… jakie to niepraktyczne!)
jak miło, że tutaj trafiłam 🙂
Mnie również 🙂
Fajne ciekawostki. O wielu rzeczach nie wiedziałam.
Do usług 😉 Mam jeszcze mnóstwo takich ciekawostek w rękawie 😉
Nigdy nie miałam okazji być we Francji, ale marzy mi się taka podróż!
Gdybyś się wybierała, gdzie pojechałabyś najpierw? Masz jakieś miejsce marzeń? 🙂
Pewnie banalnie, ale byłby to spacer w Paryżu nad Sekwaną i Moulin Rouge 😉
Kobieto u Steru, Francja i Paryż nigdy nie są banalne 😉 Nigdy! 😀
ps. Spełnienia marzeń w takim razie 🙂
Herbata z mikrofalówki, pościel z języczkiem, który wsuwamy pod materac, bagietka odkładana na stół, obok talerza, telewizja w której lektorzy regularnie kaleczą każde anglojęzyczne słowo lub nazwisko.
😉
Zdrówka z Lyonu!
Pościel z języczkiem i lektorzy (nie tylko lektorzy… niemal wszyscy Francuzi) kaleczący język angielski… To, to, to! 😉
Cały czas jesteś w Lyonie, Patrycja? Chyba Ci tam dobrze po prostu 🙂
Pozdrowienia z Alzacji!
No jakoś mi się zostało… 🙂
u moich bezczajnikowych znajomych rządzi herbatka z mikrofalówki 😉
Herbatka z mikrofalówki powaliła mnie jeszcze bardziej niż herbata z garnka 😉
niedawno znajoma zaserwowala mi „wrzatek” z mikrofali :)))) goraca szklanka, woda ciepla, ledwo naciagnelo…
To ci dopiero francuski wrzątek 😉
Wiele rzeczy, ktore mnie kiedys dziwily, zdazylas wymienic, wiec moze dodam cos, co widze ciagle dziwi odwiedzajacych mnie polskich znajomych, a mianowicie posciel i sposob scielenia lozka.
Wiele osob lubi tutaj spac i scielic lozko na tak zwana koperte. Nie uzywa sie koldry ale grubego olbrzymiego koca, pod ktory podklada sie przescieradlo, a koc wraz z przescieradlem jest zawiniety pod materac. Na poczatku bardzo mi to przeszkadzalo, bo czulam sie w tak zaslanym lozku troche jakby spetana. A jezeli juz ktos uzywa koldry, to w miejsu, w ktorym u nas zwykle sa guziki, tutaj jest specjalny jakby
nadprogramowy kawałek materiału, który rowniez zaklada sie pod materac, zeby koldra nam w nocy nie uciekala i zeby nogi nie byly odkryte w nocy. W wielu domach zamiast poduszek uzywa sie walkow pod glowe i na te walki sa rowniez specjalne poszewki. Tak wiec obdarowywanie tutaj nowozencow kompletem poscieli jak to ma miejsce w Polsce, nie wchodzi w gre, bo przeciez nie wiadomo, jak kto ma w zwyczaju spac. Niby drobiazg,ale w malzenstwach mieszanych to bardzo wazne, zeby znalezc nie tylko wspolny jezyk ale i sposob scielenia lozka ;))
Odnosnie kupowania lekow, to jak najbardziej podoba mi sie to jak jest we Francji: leki kupuje sie w aptece i juz. W Polsce mozna je kupic i na stacjach benzynowych i w supermarketach i w kioskach. We Francji jest tez mniej reklam lekow.
Przy okzaji zapraszam na bloga http://francuskiekino.blogspot.com/
Racja, sposób ścielenia łóżek i same poszwy na kołdrę i na poduszki są inne. Własnie mi się przypomniało, że w prezencie ślubnym od jednej z moich cioć dostaliśmy bardzo ładny komplet do pościeli… ale niestety ani razu go nie użyliśmy, bo nie pasuje wymiarami. W sumie na każdym kroku można odkryć jakieś detale, którymi się nasze dwa światy różnią 😉