Czerwone spodnie i płaszcz, charakterystyczna czapka oraz jeszcze bardziej charakterystyczny wór na plecach. Ten pan ma na imię Mikołaj, cierpi na drobną nadwagę i przynosi prezenty grzecznym dzieciom.
Wizerunek stworzony przez amerykański koncern w latach 30tych nie jest obcy w kraju, który jak tylko może stroni jednak od anglofońskich wpływów. Święty Mikołaj wtopił się natomiast w krajobraz, fotografuje się z dziećmi na kolanach w centrach handlowych i w przedszkolach. Francuskie dzieci, jak wszystkie inne na całym świecie, ślą do niego listy, opisując jakie prezenty chciałyby dostać pod choinkę.
Czyli nie ma tu dla nas zaskoczeń. No, chyba, że są.
Prymat komercji
Idę ulicą. Nie ma w okolicy zbyt wielu kominów, więc Mikołaje uczepione parapetów starają się wleźć z prezentami przez okna. Dookoła girlandy mrugających lampek, jarmarki świąteczne.
Pod podszewką, pod skórą miasta czai się oczekiwanie. Oczekiwanie na co? Na prezenty zapewne. Carrefoury, Auchany kipią od dobra materialnego w opakowaniach z gwiazdkami i reniferami. Od ludzi też. Wszystkich irytuje ta gonitwa, ale niewielu zostaje poza nią. Święto komercji i wszystkich commerçants pod każdą szerokością geograficzną. Zaręczam, szał zakupowy we Francji nie różni się specjalnie od polskiego.
Kupione przez rodziców prezenty dostarczy francuskim dzieciom Père Noël albo Saint Nicolas.
Jak to? A to nie jest ta sama osoba?
Dawno temu w Turcji
Zacznijmy od Mikołajek. Mało kto obchodzi we Francji dzień 6go grudnia. W zasadzie zależy to od regionu i obyczaj ostał się przede wszystkim na wschodzie, a konkretnie w Alzacji i Lotaryngii. Jednym z symboli tego dnia jest maślana bułka, manala, o której już na blogu pisałam (Manala, czyli idą Święta). Saint Nicolas (Święty Mikołaj) znajduje się w centrum wydarzeń. Mówimy tu o postaci historycznej, biskupie Mikołaju z Miry, miasta aktualnie na terytorium Turcji. Dla przypomnienia, słynął on z hojności, pomagał biednym i stąd upamiętniany jest przez zwyczaj obdarowywania się nawzajem.
Pod francuską oraz alzacką choinką
Z Wigilią to już trochę inna historia. Inny Mikołaj dźwiga worek. Postać wymyślona czasach współczesnych na bazie osoby Saint Nicolas. Do kreacji wizerunku dołożył się przede wszystkim wspomniany koncern napojów gazowanych. W taki sposób powstał rubaszny, ze znacznie większym brzuchem, Père Noël. We Francji zostawia prezenty zazwyczaj rano pierwszego dnia Świąt, a nie jak na ogół w Polsce, wieczorem w Wigilię.
Ale w Alzacji jest jeszcze inaczej. W zasadzie to nie powinno dziwić, bo Alzatczycy robią wszystko po swojemu.
W tym regionie świąteczne prezenty przynosi Christkindel czyli Dzięciątko Jezus. Ale nie tak zwyczajnie, nie tak po prostu dzieciątko. Przychodzi pod postacią dziewczynki w białej sukience, welonie i włosami upiętymi w koronę, między którymi palą się cztery świece. Wróżka taka, albo aniołek. Takie trochę czary-mary.
Do kompletu muszę jeszcze wspomnieć o Hansie Trapp (alternatywie Père Fouettard, grasującego w pozostałych regionach Francji). Hans pracuje w ekipie z Christkindel i Père Noël, a jednak nikt go specjalnie nie wypatruje. W sumie nic dziwnego, skoro zajmuje się roznoszeniem rózg niegrzecznym dzieciom.
Krótki filmik na zakończenie
Odnajdziecie tu wszystkich bohaterów, którzy pojawiają się w grudniu w Alzacji.
0 Odpowiedzi
Jezus pod postacią dziewczynki? Ale dżęder… 😉
prawda? taka mistyczna odmiana 😉