Europa to po prostu wielka wioska. – rozmowa z Niką z bloga Notatki Niki w cyklu Francuskie Historie Polek

Kim jest Nika? Polką od wielu lat mieszkającą za granicą. Zna nie tylko realia francuskie. Odnajdowała się już w wielu kontekstach, kulturach i językach. Sama określa siebie współczesną nomadką. Jest również blogerką pisząca głównie w podróży, w której spędza ponadprzeciętną ilość czasu. Nika przybliży Wam francuską emigrację z perspektywy osoby, która poza krajem spędziła już ponad 25 lat i o Francji wie więcej niż niejeden Francuz.

Czym są Francuskie Historie Polek? To sobotnia seria artykułów, w których przeprowadzam wywiady z Polkami mieszkającymi w kraju nad Sekwaną. Niektóre przeprowadziły się niedawno, inne spędziły tu połowę życia. Każda z nich ma wyjątkową historię i ogromne doświadczenie, które zaciekawią każdego, kto interesuje się Francją lub myśli o emigracji pod tą szerokość geograficzną. Rozmowy, które do tej pory ukazały się na blogu znajdziecie pod tym linkiem. Tymczasem, gorąco zapraszam do lektury dzisiejszego odcinka!

Rozmowa z Niką mieszkającą… w kilku miejscach na raz

Kiedy podjęłaś decyzję o emigracji i co Cię do niej skłoniło?

Nie podejmowałam decyzji o emigracji. Po prostu pomieszkałam sobie w Europie trochę tu, trochę tam. Potem poznałam w Finlandii mego przyszłego małżonka i po jakimś czasie zdarzyła się sposobność zamieszkania w Paryżu « na jakiś czas », który  tak jakoś się wydłużył. Wliczając Polskę, Francja była czwartym krajem, w którym wówczas przyszło mi zamieszkać. Taką chyba mam już trochę włóczęgowską naturę, bo od 2010 roku do Francji doszła jeszcze Belgia. Tyle, że ja już we Francji zakorzeniłam się tak mocno, że z niej wyjechać nie chcę, więc tak sobie krążę i każdego miesiąca spędzam z sumie mniej więcej 15 dni w Brukseli. Pomimo tych wszystkich przeprowadzek i ciągłych podróży, nie czuję się emigrantką. Chyba nigdy się nią nie czułam, bo dla mnie Europa jest jedną wielką wioską, szczególnie od czasów, gdy nastał Internet, tanie linie lotnicze i skype.

Dlaczego akurat Francja?

Przypadkiem będąc na stypendium w Helsinkach wybrałam się na wycieczkę do fabryki papieru organizowaną w czasie wolnym dla wszystkich stypendystów. O tym, co ma fińska fabryka papieru do mego wyjazdu do Francji możecie poczytać we wpisie: « Co mnie wywiało z Polski? »

Pamiętasz może swoje pierwsze wrażenia? Co było najprzyjemniejsze, a co sprawiało Ci największą trudność?

Pamiętam szok, gdy w średniej wielkości supermarkecie zobaczyłam dział z serami i ich obfitość. Pomyślałam sobie, że w życiu nie dam rady ich wszystkich spróbować. Drugi szok przeżyłam zobaczywszy na własne oczy osobny sklep z winami (Nicolas). To były czasy, gdy w Polsce kupowało się ser biały albo ser żółty, a jednym z niewielu win w sklepach było węgierskie Egri Bikavér (Egerska bycza krew).
Trudności na początku było wiele. Nieznajomość języka, brak rodziny, przyjaciół i pracy.

Łatwo jest zakorzenić się we Francji? Co jest do tego potrzebne?

Nie jest to najprostsze nawet, gdy ma się partnera z tego kraju. Tym bardziej musi być trudne, gdy nie zna się nikogo i przyjeżdża np. na kontrakt lub w poszukiwaniu pracy. Potrzeba dużo samozaparcia, tolerancji i otwartości na świat.

Europa

Z perspektywy lat, które tu spędziłaś, jakie widzisz pozytywy i negatywy mieszkania w kraju nad Sekwaną?

Kultura, język i gastronomia Francji są oczywiście wielkim jej atutem. Spełnienie zawodowe, choć na ogół trudne na początku, potrafi przyjść  z najbardziej niespodziewanej strony. To, co w kraju bywa niedoceniane, we Francji może okazać się ogromnym atutem. Ja na przykład dostałam pierwszą pracę dzięki znajomości języka rosyjskiego. Gdybym znała jedynie angielski, byłabym jedną z wielu. Znając polski, węgierski i podstawy fińskiego, zwracałam już na siebie uwagę wśród kandydatów. Ale to płynna znajomość rosyjskiego, której nie doceniałam, otworzyła mi podwoje nowej kariery w działach produkcji największych francuskich touroperatorów.

Czy łatwo było Ci odnaleźć się tu zawodowo?

Początki nie były proste, bo nie znałam francuskiego, więc dopóki go nie opanowałam pracowałam zdalnie (w tamtych czasach oznaczało to telefon), jako korespondentka raczkującego wówczas i biednego jeszcze Radia Zet. Dopiero, gdy (pomimo ukończonych studiów) postanowiłam doszkolić się technicznie i poznać techniki kreowania broszur i produktów turystycznych i różnych „eventów”, nagle okazało się, że jestem ciekawą kandydatką. Gdy po owym szkoleniu pisałam podania o 6-ciotygodniowe praktyki w trzech biurach, dostałam trzy zaproszenia na spotkanie i trzy oferty. To ja wybrałam tę najciekawszą i chyba dobrze zrobiłam, bo potem zaobfitowało to ofertą pracy i kilkoma ciekawymi latami. To dzięki temu pracodawcy zwiedziłam kawałek świata od Chicago i Nowego Jorku na zachód od Francji, po Samarkandę i Taszkient na wschód od niej. Dzięki mojej i mych kolegów pracy tysiące Francuzów wyjeżdżało na wycieczki i rejsy o charakterze « kulturowym ».

Jaką radę mogłabyś dać osobie, która szuka pracy we Francji?

Mieć (zdobyć) dobry, konkretny fach i znać przynajmniej francuski i angielski. I wierzyć w siebie, bo my Polacy często jesteśmy świetnie wykształceni, ale brak nam tupetu i szybko się zniechęcamy. No i cały czas się dokształcać we własnym zakresie, żeby zostać prawdziwym ekspertem w tym, co się chce robić.

Opowiedz, jak narodził się pomysł tworzenia własnego bloga?

Przewrotnie mówię często, że chyba z nudów. A przynajmniej dla zabicia czasu podczas drogi do i z pracy.  Tyle tylko, że ja jestem współczesną „nomadką”. Raz mam do pracy trzysta kilometrów, a  już następnego tygodnia tysiąc.  Czasem jadę pociągiem, innym razem samolotem lub samochodem.
Musicie przyznać, że czytanie i oglądanie filmów tu nie wystarcza. No, więc po ponad półrocznym wahaniu i podczytywaniu innych blogów, zaczęłam pisać. Przez pierwsze miesiące nikomu o tym nie mówiłam, bo nie byłam pewna czy mi się nie « odwidzi ». Okazało się jednak, że blogowanie stało się prawdziwą pasją i chyba trudno byłoby mi teraz z pisania zrezygnować.

Co Ci dało, a może, w czym pomogło pisanie „Notatek Niki”?

Inaczej, świadomiej patrzę na świat. Zawsze byłam ciekawa nowości, ale teraz zastanawiam się równocześnie czy to byłoby ciekawe również dla moich czytelników. Najważniejszym jednak elementem jest fakt, że dzięki blogowaniu poznałam wiele ciekawych osób. Także osobiście.

Carcassonnea

Czy zdarza Ci się tęsknić za Polską? Za czym najbardziej?

Zdarza się oczywiście, nawet po 25 latach. Za czym tęsknię ? Za rodziną, przyjaciółmi, możliwością pójścia każdego dnia do polskiego teatru czy na polski film.

Jak sobie z tym radzisz?

Planuję od razu kolejny kilkudniowy, samotny wypad do rodziny w Warszawie. Na ogół pomaga to na jakiś czas. W ogóle do Polski jeżdżę dość często, ale na krótko. Każdy wyjazd jest więc bardzo intensywny. Chyba nie potrafię w Polsce wypoczywać (jedynym wyjątkiem są tygodniowe spływy kajakowe)

Gdybyś mogła cofnąć czas, czy jeszcze raz zdecydowałabyś się na Francję? Może coś zrobiłabyś inaczej?

Gdybym wiedziała, że los zdecyduje za mnie i wybierze Francję, (bo nie ja ją wybrałam a Pan Przypadek), to na pewno poszłabym na inne studia i już w szkole podstawowej  domagałabym się od rodziców lekcji francuskiego. 

Czy do emigracji we Francji można się przygotować? Co poradziłabyś osobie, która zastanawia się nad wyjazdem na stałe do tego kraju?

Nie tylko można, ale trzeba. Przede wszystkim należy poznać język i to najlepiej bardzo dobrze, a nie tylko wystarczająco. No i łatwiej jest znaleźć mieszkanie, otworzyć konto itd., gdy ma się już kontrakt o pracę w kieszeni. Inaczej urządzanie się może potrwać dość długo. Warto też mieć trochę oszczędności, bo często np. za wynajem trzeba zapłacić kaucję wysokości 1 lub 2 miesięcy opłaty za wynajem.

Na koniec, powiedz proszę, jakie trzy miejsca na zwiedzanie poleciłabyś szczególnie?

Gdybym miała wymienić ciekawe miejsca, do których nie jedzie się w pierwszej kolejności będąc we Francji, to wymieniłabym średniowieczny port Collioure na południu w Roussillon, średniowieczne miasteczko  Carcassonne w Langwedocji i choćby Barbizon, uroczą wioskę malarzy pod Paryżem. Ale gdybyś poprosiła o listę stu takich miejsc we Francji, też bym mogła taka z łatwością przygotować:)

Nika, kusisz mnie! Bardzo możliwe, że zwrócę się do Ciebie z bardzo podobną prośbą 😉 Bardzo Ci dziękuję za rozmowę!

Blog Francuskie i inne notatki Niki prowadzony przez Nikę znajdziecie pod TYM LINKIEM. Przeczytajcie również, dlaczego Nika twierdzi, że Alzacja to perełka Francji, czyli jej artykuł gościnny w cyklu Alzacja polskimi oczami.

***

Nika po 25 latach mieszkania za granicą nadal tęskni za Polską. Za czym WY byście tęsknili, gdybyście wyjechali z kraju? Napiszcie w komentarzu, jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi.

Macie może dodatkowe pytanie do Niki? Je również możecie zadać poprzez komentarz pod wpisem.

Foto główne: Izabela Rabehanta

Uśmiechnięta Iza
Cześć, jestem Iza! Pomogę Ci poczuć się tu jak w domu. Nieważne, czy przyjechałeś do Francji na wakacje czy na stałe.
W serialu słyszysz francuskie &^%$&,a lektor tłumaczy „ty ananasie!”. Pobierz Mały słownik wyrazów brzydkich, aby rozumieć więcej.

20 Odpowiedzi

  1. Ach! W dniu publikacji byłam na wyjeździe (we Francji! ;)) więc nie przeczytałam, ale teraz nadrabiam zaległości. Nika, już po wywiadzie wydaje mi się, że można wyczuć Twój charakter, energiczny, optymistyczny i w stylu „zawsze do przodu”! Może się mylę, ale mam takie wrażenie. No i przyznam się, że mnie też zaskoczyłaś kilka razy swoją rozległą wiedzą na temat Francji i tym podobnych tematów 🙂 Bardzo się cieszę, że poznałam trochę lepiej Twoją historię!

    1. Dzieki za mile slowa:) Kto nie idzie do przodu ten sie cofa, bo zycie nie jest nieruchomym punktem w czasoprzestrzeni :)) Jestem przekonana, ze kiedys nasze drogi sie przetna 🙂

  2. Czajma, nie wiem gdzie dokladnie mieszkasz, ale w wiekszych miastach belgijskich jest polskich sklepow zatrzesienie. Ja mam ze trzy w mojej okolicy w Brukseli. I ciastkarnie, i piekarnie, i miesny… W porownaniu do Paryza, gdzie takich sklepow jest duzo mniej, czuje sie tu prawie jak w Polsce. Jakby kolo ciebie nie bylo zadnego, to wpadaj do Bruksa, pojdziemy razem na zakupy:))

  3. Uwielbiam określenia „współczesna nomadka” od kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z nim na Twoimi blogu, Niko 🙂 Jestem zawsze pełna podziwu dla Twoich niezliczonych pokładów energii, że Ci się CHCE, chce robić to wszystko, o czym piszesz na blogu : praca, rodzina, podróże, teatr, blog czy przetwory. Chciałabym, żeby mi się zawsze chciało tak, jak Tobie się chce, choć i tak Ci do pięt nie dorastam :):)

    1. Ech, Justyna, przeciez Tobie tez sie chce kazdego dnia , tylko moze w innych dziedzinach :)) Jestem pewna, ze jak sie zastanowisz to znajdziesz wiele rzeczy w swym codziennym zyciu, ktore to potwierdza. To dlatego zaczelam kiedys robic moje miesieczne podsumowania na blogu. Zeby zauwazyc ile super rzeczy udalo sie zrobic, przezyc, choc gdy ktos mnie pytal co u mnie nowego, to odpowiadalam odruchowo „nic nowego”, a tymczasem bylo wiele nowego :)))

  4. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać Nikę osobiście. To jest naprawdę wyjątkowa kobieta. Ten wywiad zresztą tylko to potwierdza. 🙂

    1. To byl intensywny czas w Brukseli:) Mam nadzieje, ze pozostaly ci mile wspomnienia, a nie tylko zepsuty but:)). zreszta spotkamy sie , mam nadzieje, juz wkotce, bo mam dla ciebie twe dwie ksiazki do oddania :))

  5. Ciekawy wywiad 🙂 Nika, nie wiedziałam, że lubisz spływy kajakowe! Fajnie dowiedzieć się o Tobie czegoś nowego!

  6. Czajma, powodzenia na emigracji! Pierwsze miesiące nie są łatwe (ten temat przewija się przez wywiady). Bardzo się cieszę, że podobał Ci się wywiad! Mam nadzieję, że cykl będzie Ci pomocny. Pozdrowienia!

  7. Nika super wywiad, dzięki któremu znam cię trochę bliżej! I te 3 miejsca to tez jedne z moch ulubionych, we wszystkich gościłam. Pozdrawiam! I Izę oczywiście tez!

  8. Jak to Nika, ogromne doświadczenie i wytrwałaść. Bardzo ciekawy wywiad. No i wątpliwość czy wierzyć w przypadki czy nie. Ja uważam, że są. Jest też opinia, że jak to nie przypadek np. ten, że Nika teafiła do Francji to może przeznaczenie i tak miało być. Pozdrawiam

    1. :)) ZAwsze usmiecham sie slyszac „co nas nie zabije, to nas wzmocni” czy cos podobnie sformulowanego, ale to jest bardzo prawdziwe. No i fakt jest zawsze faktem. Jeden nazwie go przeznaczeniem, a ktos inny przypadkiem. Wszystko zalezy od naszego spojrzenia 🙂

      1. Czasami też sobie powtarzam to zdanie, Nika. Nie wiadomo, co komu jest pisane, ale niektórzy wyglądają na stworzonych do mieszkania w tym, czy innym kraju – szczerze mówiąc ty mi idealnie pasujesz na kosmopolitkę, którą zresztą jesteś 🙂

    1. Milo mi. Zdjecie sprzed kilku lat juz. Mam bardzo malo swoich zdjec, ale dla Izy cos sie znalazlo. Od tamtej pory nieco sie zapewne zmienilam, ale im bardziej czas mija tym bardziej podobaja mi sie zdjecia sprzed jakiegos czasu, na ktore wowczas patrzylam bardzo krytycznym okiem :)) No ale to chyba naturalne:)

  9. Bardzo ciekawy wywiad. Jakże niesztampowe życie współczesnej nomadki. Miło mi Cię bliżej poznać Nika. ?

    1. Sama sie zastanawiam skad u mnie te nomadyczne ciagoty. Moze jakis przodek, albo moj wujek ex-kapitan żeglugi wielkiej :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne na blogu

dziękuję

Został ostatni krok…

Sprawdź swoją skrzynkę mejlową i kliknij w potwierdzający link.

Moja Alzacja stosuje pliki cookies. Więcej przeczytasz w polityce prywatności, a w każdej chwili możesz dokonać zmiany ustawień cookies w swojej przeglądarce.

Wyślij mi wiadomość

A może chcesz poszukać czegoś na stronie?

Wyślij mi wiadomość

A może chcesz poszukać czegoś na stronie?

Zapisz się