Wy w metrze, w korkach, w kolejce do kina i do dentysty, czy po zakupy na obiad w Carrefourze czy innej Biedronce. W pracy za oknem drugi wieżowiec, w domu – głośna ulica. A ja Wam tu o bocianach, przebiśniegach, o tym, że do Alzacji wiosna przyszła już tydzień temu albo o sobotnim spacerze w winnicy w Guebwiller i panoramie na Wogezy. Tyle sielanki? Kto to zniesie?
Bywają takie chwile, kiedy tęsknię za Warszawą mocniej niż zwykle. Przejechałabym się drugą nitką metra (znosiłam rozkopy w trakcie budowy, a omija mnie owoc tego trudu!), poszłabym na film do Muranowa, postałabym nawet w korkach na Domaniewskiej (sic!). No nic. Melancholia melancholią, a dla równowagi przypominam sobie, że koniec zimy kojarzył mi się do niedawna z wolno topniejącymi hałdami brudnego śniegu na rogach ulic. I za tym nie tęsknię nic a nic.
Tydzień temu pojechaliśmy pospacerować po winnicy w Guebwiller, raptem 20 minut samochodem od Miluzy. Miasteczko leży na szlaku win Alzacji, w jego południowej części. O tej porze to jedynie pola nagich krzaków winorośli na zboczu wzniesienia. Mimo to, wiosenne ciepło i ścieżki spacerowe wyciągnęły na dwór wielu miejscowych i turystów.
Winnica dopiero się budzi, a już zaostrzyła nam apetyt na weekendowe spacery. Tak to jest z tą wiosną w Alzacji.
A jak u Was, les amis? Wiosna przyszła, czy jeszcze czekacie?
0 Odpowiedzi
Jeszcze tak nie do końca 🙁
Mam wrażenie jakby już chciała zagościć na stałe ale jeszcze się waha 😉
Przyszła, przyszła 🙂