O gustach się nie dyskutuje. O smakach też w zasadzie nie.
Mieszkam w krainie serów, więc o serach tak czy inaczej nie da się nie wspomnieć. Nie będę z kolei udawać, że stałam się wybitną znawczynią. (Nie wiem, czy chcę). Niemniej, przedstawię Wam kilka okazów. Niech będzie to obraz jakiegoś aspektu życia codziennego w tym kraju.
Mimolette
Boimy się sera – to mógłby być podtytuł.
Zaczęło się od tego, że przeczytałam artykuł mówiący o pajęczakach, które żyją w serze, żywią się nim, a jednocześnie mają wkład w proces jego dojrzewania. Brzmi niepokojąco. Sprawa dotyczy między innymi sera mimolette.
Na ogół łatwo mi obrzydzić jedzenie, ale chyba ciekawość zwyciężyła. Kupiłam.
Nie mamy w domu szkła powiększającego, ale jednak gołym okiem widać dziury w skórce. Gołym okiem widać też, że „ser się rusza”. Mój mąż, który bez mrugnięcia okiem zjada (wypija?) żywe ostrygi odmówił degustacji.
Ja natomiast następnego dnia (czasem lepiej eksperymentować w samotności) spróbowałam. I to jest dobry ser. W smaku przypomina parmezan. A pajączki mieszkają tylko w skórce, której się nie je, więc nie jest źle.
Munster
Alzacki ser regionalny. Duma regionu.
Dość ostry w smaku, pachnie intensywnie. Dla niektórych przyjemnie, dla innych nie do końca. Ale można się przekonać. Moje małe odkrycie to Munster z kminkiem. Bardzo dobre połączenie.
Savarin
Koleżanka mi napisała „Jak będziesz leciała do Polski to przywieź mi Savarin. Dobry kremowy jest.” Poszłam do sklepu, poszukałam, znalazłam.
Spostrzeżenie pierwsze. Od razu wiadomo, że jest w lodówce. Dobrze wiadomo również, kiedy się lodówkę na chwilę otworzyło – cała kuchnia o tym wie.
Spostrzeżenie drugie. Lepiej smakuje niż pachnie. Miałam na podorędziu korniszony i chleb z masłem, żeby zagryźć w razie czego, ale nie trzeba było.
Reblochon de Savoie
Delikatny, nieśmierdzący i bardzo smaczny! Używa się go do Tartiflette (Tartiflette savoyarde), dania, które bardzo lubię (łatwe w przygotowaniu, a ser można zastąpić innym gatunkiem rzecz jasna). Namawiam.
Raclette
We Francji zdziwiło mnie, że nie ma tu zbyt wielu gatunków żółtego sera. Proporcje ilości gatunków serów żółtych i pleśniowych w sklepie we Francji i Polsce są w zasadzie odwrotne. We Francji mówiąc „fromage” (ser po prostu) ma się na myśli „ser pleśniowy” właśnie. Z żółtych najczęściej można spotkać ementaler, comté i parmezany.
Swoją drogą comté to najpyszniejszy ser, na jaki trafiłam.
To, o czym chciałam wspomnieć to raclette. Jest to bardziej nazwa potrawy niż gatunku. Są to plastry bardzo grubo pokrojonego żółtego sera. Kupuje się na ogół w opakowaniu, nie widziałam raclette na wagę. Co się z tym robi? Ja spróbowałam na początku tosty, ale to nie jest właściwe przeznaczenie. Raclette topi się na alumniowych tackach i je z gorącymi ziemniakami i wędlinami. Dość popularne.
Przeczytałam gdzieś, że nie jest dobrze ciągle sięgać po te same produkty w sklepie, bo to znak ‘niemyślenia’, braku ciekawości, etc. Trzeba korzystać i poznawać nowe rzeczy, jak tylko jest okazja. No właśnie.
0 Odpowiedzi