O gustach się nie dyskutuje. O smakach też w zasadzie nie.
Mieszkam w krainie serów, więc o serach tak czy inaczej nie da się nie wspomnieć. Nie będę z kolei udawać, że stałam się wybitną znawczynią. (Nie wiem, czy chcę). Niemniej, przedstawię Wam kilka okazów. Niech będzie to obraz jakiegoś aspektu życia codziennego w tym kraju.
![](https://mojaalzacja.pl/wp-content/uploads/2014/03/1w.jpg)
Mimolette
Boimy się sera – to mógłby być podtytuł.
Zaczęło się od tego, że przeczytałam artykuł mówiący o pajęczakach, które żyją w serze, żywią się nim, a jednocześnie mają wkład w proces jego dojrzewania. Brzmi niepokojąco. Sprawa dotyczy między innymi sera mimolette.
Na ogół łatwo mi obrzydzić jedzenie, ale chyba ciekawość zwyciężyła. Kupiłam.
Nie mamy w domu szkła powiększającego, ale jednak gołym okiem widać dziury w skórce. Gołym okiem widać też, że „ser się rusza”. Mój mąż, który bez mrugnięcia okiem zjada (wypija?) żywe ostrygi odmówił degustacji.
Ja natomiast następnego dnia (czasem lepiej eksperymentować w samotności) spróbowałam. I to jest dobry ser. W smaku przypomina parmezan. A pajączki mieszkają tylko w skórce, której się nie je, więc nie jest źle.
![](https://mojaalzacja.pl/wp-content/uploads/2014/03/2a.jpg)
![](https://mojaalzacja.pl/wp-content/uploads/2014/03/DSC02088a.jpg)
Munster
Alzacki ser regionalny. Duma regionu.
Dość ostry w smaku, pachnie intensywnie. Dla niektórych przyjemnie, dla innych nie do końca. Ale można się przekonać. Moje małe odkrycie to Munster z kminkiem. Bardzo dobre połączenie.
![](https://mojaalzacja.pl/wp-content/uploads/2014/03/DSC09589a.jpg)
Savarin
Koleżanka mi napisała „Jak będziesz leciała do Polski to przywieź mi Savarin. Dobry kremowy jest.” Poszłam do sklepu, poszukałam, znalazłam.
Spostrzeżenie pierwsze. Od razu wiadomo, że jest w lodówce. Dobrze wiadomo również, kiedy się lodówkę na chwilę otworzyło – cała kuchnia o tym wie.
Spostrzeżenie drugie. Lepiej smakuje niż pachnie. Miałam na podorędziu korniszony i chleb z masłem, żeby zagryźć w razie czego, ale nie trzeba było.
Reblochon de Savoie
Delikatny, nieśmierdzący i bardzo smaczny! Używa się go do Tartiflette (Tartiflette savoyarde), dania, które bardzo lubię (łatwe w przygotowaniu, a ser można zastąpić innym gatunkiem rzecz jasna). Namawiam.
Raclette
We Francji zdziwiło mnie, że nie ma tu zbyt wielu gatunków żółtego sera. Proporcje ilości gatunków serów żółtych i pleśniowych w sklepie we Francji i Polsce są w zasadzie odwrotne. We Francji mówiąc „fromage” (ser po prostu) ma się na myśli „ser pleśniowy” właśnie. Z żółtych najczęściej można spotkać ementaler, comté i parmezany.
Swoją drogą comté to najpyszniejszy ser, na jaki trafiłam.
To, o czym chciałam wspomnieć to raclette. Jest to bardziej nazwa potrawy niż gatunku. Są to plastry bardzo grubo pokrojonego żółtego sera. Kupuje się na ogół w opakowaniu, nie widziałam raclette na wagę. Co się z tym robi? Ja spróbowałam na początku tosty, ale to nie jest właściwe przeznaczenie. Raclette topi się na alumniowych tackach i je z gorącymi ziemniakami i wędlinami. Dość popularne.
Przeczytałam gdzieś, że nie jest dobrze ciągle sięgać po te same produkty w sklepie, bo to znak ‘niemyślenia’, braku ciekawości, etc. Trzeba korzystać i poznawać nowe rzeczy, jak tylko jest okazja. No właśnie.
0 Odpowiedzi