Uczyliśmy się dla stopni.
Dla pochwał i czerwonego paska na świadectwie. Aby rodzice byli z nas dumni. A przynajmniej zadowoleni. Kolekcjonowaliśmy wiedzę i oceny.
Ze wszystkiego od góry do dołu fajnie było mieć piątki i szóstki.
Tak. Z matematyki, która dużo trudniej wchodziła do głowy też. I z rysunku do którego nigdy nie miałam ręki, więc spędzałam długie godziny na przygotowaniu prac. Ale plastyka to był przedmiot wytrych, żeby sobie łatwo podnieść średnią.
Nikt się nie zastanawiał szczególnie, po co mu się to czy tamto przyda. Czy do czegoś w ogóle.
Ani jakie talenty posiadamy naturalnie. Nad przedmiotami, które przychodziły nam łatwo spędzaliśmy najmniej czasu. Logiczne, przecież tyłko-godziny wysiadywało się na niekończącym szlifowaniu tego, co nie chciało wchodzić do głowy.
Tak było w latach ‘90, kiedy chodziłam do podstawówki.
Dużo się od tego czasu zmieniło. Ale czy wszystko? Czy perfekcjonizm przestał być nagradzany? Czy szkoła uczy tego, co rzeczywiście przyda się w życiu? Czy w ogóle skłania do takiej refleksji? Czy może nadal trenuje do strachu przed popełnianiem błędów?

Czerwonym długopisem podkreślane błędy
Do Francji przeprowadziłam się na stałe dwa dni po ślubie.
Francuskiego uczyłam się od 15go roku życia. W kieszeni miałam też dyplom DALF C1, we Francji byłam wcześniej kilka razy. W związku z Moim Francuzem od początku rozmawialiśmy głównie po francusku.
Językowo czułam się więc dość pewnie. Podejrzewałam, że na początku emigracji będę przechodzić fazę oswajania się z językiem, ale byłam spokojna. Będzie dobrze albo bardzo dobrze.
Nie było.
Pierwsze miesiące okazały się wielką niespodzianką. Odkryłam, że wyjazd turystyczny rządzi się innymi prawami niż mieszkanie we Francji na stałe.
Po pierwsze, Francuzi mówią z prędkością karabinu maszynowego. W Alzacji dodatkowo wiele osób mówi z alzackim akcentem, co na początku dodatkowo dezorientuje słuchacza.
Po drugie, mówią między sobą językiem potocznym, skrótowcami, slangiem. Ułamek z tego poziomu języka przedostaje się do podręczników od francuskiego.
Po trzecie, do załatwiania codziennych spraw potrzeba odpowiedniego słownictwa, którego najczęściej nie uczą w szkole. Odkryłam, że kupowanie odpowiedniego kawałka mięsa na obiad może być nie lada językową łamigłówką, a podczas rozmowy na poczcie – czuję się tabula rasa.
Do tego ten strach przed robieniem błędów. Wspomnienie niezliczonych kartkówek, klasówek i testów, gdzie wszelkie błędy były podkreślane krwisto-czerwonym długopisem.
Nie wolno robić błędów.
Błąd jest synonimem porażki. Niekompetencji. Oceną mnie samej. Siadaj, dostateczny. Doucz się na następny raz.
Tam miałam przed sobą nauczycielkę od francuskiego, która poprawiała każdy błąd. Tutaj – rodowitych Francuzów, którzy mieli mnie i każdy mój błąd gramatyczny, stylistyczny czy jakikolwiek inny na talerzu.
Z blokadą językową i strachem przed mówieniem walczyłam grubo ponad rok.

Najgorszy komentarz świata
Jest takie zdanie, które we Francji usłyszałam największą ilość razy przez ostatnie 12 lat, od kiedy tu mieszkam. W pierwszych miesiącach – a nawet latach – po przeprowadzce zdarzało się, że słyszałam go po kilka razy dziennie. Brzmi niewinnie, a nawet miło, ale gdy je słyszałam, czułam, jakby ktoś mi wbijał szpileczkę.
Tym komentarzem było “Jaki ma pani ładny (joli) / śliczny (mignon) akcent. Skąd pani pochodzi?”
Niby komplement, ale nie do końca. Ja w tym komentarzu słyszałam przede wszystkim przytyk “Słyszę, że nie jest pani stąd. Nie mówi pani, jak ktoś, kto urodził się we Francji. Nie mówi pani wystarczająco dobrze.”
Znam wiele emigrantek, które odczuwały to samo, z tym samym się mierzyły.
Z pragnieniem mówienia bez akcentu. Najlepiej tak, aby nikt nie zauważył, że nie urodziłyśmy (urodziliśmy) się we Francji. Perfekcjonizm w wersji hard.
To w zasadzie nie do zrobienia.
Po setkach komentarzy, na które reagowałam oczywiście uśmiechem, ale w środku się gotowałam, zmieniłam podejście.
Po pierwsze. W tym niewinnym zdaniu dostrzegłam szczerą, życzliwą ciekawość. Chęć, aby czegoś się o mnie dowiedzieć, wejść ze mną w relację. Część francuskiego small talk’u.
Po drugie. Pragnienie mówienia “bez akcentu” wyrzuciłam do kosza. Nie urodziłam się we Francji, a w Polsce mieszkałam do 30go roku życia. Kocham Polskę, wiele mnie z nim wiąże. Mój akcent zaczęłam “nosić” z dumą.

Francuski jest piękny, trudny i piękny
Piękny jest, bo brzmi jak muzyka. Jego melodia nie ma sobie równych.
Trudny jest, bo nauczenie się znaczenia wyrazów, gramatyki co ma tysiąc wyjątków oraz wymowy, na której łamie nam się język, wcale nie gwarantuje dobrego doświadczenia we Francji.
Jak to???
Bo Francuzi mogą z uporem maniaka chcieć z tobą rozmawiać po angielsku. A jeśli nie znasz francuskiego może być dokładnie odwrotnie – będą udawać, że nie znają słowa w języku wrogów (tzn. po angielsku).
Francuska codzienność potrafi przypominać egipski labirynt usiany pułapkami w najmniej oczekiwanych miejscach. Faktem jest, że Francuzi mnóstwo rzeczy (wszystko?) robią inaczej. Najpierw trzeba złamać kody kulturowe, aby się we Francji odnaleźć.
Do serca Francuzów trzeba mieć (znać!) kluczyk – a nawet kilka. Wiedza czysto językowa tu nie wystarczy. Prosty przykład. Wszyscy znają słowo “Bonjour”, ale trzeba jeszcze wiedzieć, jak go umiejętnie używać.
No i na koniec: francuski jest piękny! Gdy uczysz się francuskiego wzbogaconego o warstwę kodów kulturowych oraz mindsetu (czyli jak przetrwać we Francji, żeby życie było przyjemne i satysfakcjonujące) to trudno o wspanialszy język, ludzi i kraj.
Jestem ciekawa Twoich doświadczeń podróżowania i życia we Francji!

Jeśli czujesz, że perfekcjonizm lub “zardzewiały” od nieużywania francuski blokują cię przed mówieniem po francusku …
Jeśli chciałabyś korzystać z francuskiego życia po francusku (a nie na migi albo po angielsku) a dopiero zaczęłaś przygodę z tym językiem …
… sięgnij po małe francuskie przyjemności, mój praktyczny pomocnik językowy z trzema lekcjami, które od razu wprowadzisz w życie.
Dzięki nim już jutro zamówisz kawę w kawiarni, kupisz bagietkę w piekarni i porozmawiasz w piwnicy winiarskiej po francusku, z lekkością i bez stresu.
Pobierz bezpłatnie swój egzemplarz klikając w ten link.







