Trudno mi sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na fejsie materiały do nauki francuskiego przygotowane przez Martę Bargiel z bloga Ach, ten francuski. Pamiętam za to moje pierwsze wrażenia. „Wow! Ta dziewczyna łapie kontakt z drugą osobą w trzy sekundy. Albo jeszcze szybciej.”
Marta ma lekkość i polot, których wielu nauczycieli języków obcych może tylko zazdrościć. Mogą natomiast po prostu podpatrzeć, jak ona to robi. Bo jest jej w Internecie dużo i wszystko co robi tchnie świeżością i pasją. Oraz naturalnością, której nie da się podrobić.
W wywiadzie opowiedziała mi między innymi, kiedy język francuski pojawił się w jej życiu i jak to się stało, że została nauczycielką tego języka.
*
Jakie było Twoje pierwsze wspomnienie związane z językiem francuskim?
Urodzeni w latach 90. na pewno z sentymentem wspominają radiowe listy przebojów i darcie się do piosenek do dezodorantu. Nie inaczej było ze mną, a najmilsze wspomnienia (niekoniecznie miłe dla próbujących odpocząć w pokoju obok rodziców…) mam z hitem Celine Dion “My Heart Will Go On”. Kochałyśmy go z siostrą namiętnie, a gdy na kupionej za ciężkie zaskórniaki płycie The Best of Celina odkryłyśmy utwór po francusku, byłyśmy w siódmym niebie.
Dużo czasu zajęło mi zrozumienie co naprawdę znaczy “Purketimemąko”, ale była to na pewno pierwsza piosenka, która obudziła we mnie francuski głód. Po latach wracam do niej często, by zilustrować o co chodzi z trybem subjonctif 🙂
Kiedy po raz pierwszy pojechałaś do Francji i co najmocniej pamiętasz z tego wyjazdu?
Na francuskiej ziemi moja stopa stanęła po raz pierwszy przy okazji wycieczki do Hiszpanii, na którą wybrałam się w nagrodę za świadectwo ukończenia gimnazjum. Tłukliśmy się autokarem przez pół Europy i pierwszy przystanek przyszło nam urządzić na stacji benzynowej w niewielkim miasteczku, którego nazwy nie pamiętam.
Przypominam sobie za to, że naprawa awarii autokaru zajęła kilka ładnych godzin i zdążyłam przyjrzeć się bardzo uważnie nagłówkom we francuskich gazetach, obejrzeć wiadomości, poczytać składy słodyczy – takie tam fascynujące językowe odkrycia początkującej uczennicy.
A potem był już Paryż – absolutne wstrząśnienie serca. Pierwszy raz byłam otoczona językiem, w którym zdążyłam się już zakochać. Z wrażenia zgubiłam pamiątkowe zakupy, ale zdążyłam trochę pogadać w sklepie i w restauracji, więc wróciłam zdecydowanie bogatsza niż wyjechałam!
Co we Francji i Francuzach najbardziej Ci się podoba?
Życzyłabym sobie, by Polakom częściej towarzyszyły francuska radość ze wspólnego zasiadania do stołu i luz w temacie ubioru. Mam wrażenie, że Polacy są w tych dwóch sferach spięci jak diabli. Posiłki w naszych domach to albo jedzenie byle jak każdy w swoim pokoju, albo wykwintna, proszona kolacja, na której każdy siedzi jak na szpilkach.
Oczywiście nie generalizuję – chodzi tylko o to, żeby wino w lodówce, dobra, świeża sałata ze smacznym sosem, coś prostego z piekarnika i szybkie ciasto czekoladowe na deser wystarczyły, by z radością i luzem w ulubionej sukience (niekoniecznie wyprasowanej) przyjąć ukochanych ludzi w domu. Nie wiem, może to wcale tak u Was nie wygląda, a ja naoglądałam się za dużo filmów! 😀
Skąd przyszedł pomysł, aby zostać nauczycielką francuskiego?
To się stało trochę przez przypadek, ale dzisiaj wiem, że tak po prostu miało być. Zaczęło się od uczenia znajomych, bo z jakąś naturalną łatwością przychodziło mi tłumaczenie pozornie niewytłumaczalnych zawiłości.
Potem przyszło doświadczenie pracy w szkole językowej we Wrocławiu. Pamiętam jakby to było wczoraj – przechodzę przez centrum, widzę plakat: szukamy lektorów. Zapisuję numer, siadam w Parku Staromiejskim, zbieram całą odwagę, staram się zapanować nad oddechem, dzwonię. W słuchawce słyszę: przykro mi, chwilowo nie potrzebuję nikogo nowego do pracy. Dziękuję, rozłączam się i oddycham ze łzami w gardle – chyba wtedy myślałam, że pracę dostaje się na zamówienie! Okazało się jednak, że już po kilku dniach tamten gość oddzwonił, bo zebrały się dodatkowe grupy i zabrakło dla nich nauczyciela.
Ta historia ma kilka happy endów. Nie tylko obudziła we mnie chęć otwarcia własnej szkoły językowej pozwalając mi łyknąć sporo doświadczenia, ale i przyniosła mi wspaniałe znajomości! Ola – siostra Janka, właściciela tej szkoły – prowadzi swoją bliźniaczą szkołę języka hiszpańskiego. Znamy się i przyjaźnimy, odwiedzamy na ślubach i kinderbalach, a teraz czekamy na kolejnego członka tej naszej mini ekipy! Mojej pracy zawdzięczam wiele pięknych znajomości.
Jakie dałabyś trzy złote rady dla osób, które dopiero zaczynają się uczyć tego języka.
W jednym zdaniu trzy ważne słowa na C: CODZIENNIE rób COŚ, co przybliży Cię do CELU. Czyli: wyznacz sobie konkretny, mierzalny i osiągalny cel i regularnie, z uporem maniaka, rób choćby najmniejszy kroczek.
Świetnie, jeśli mamy dużo czasu i nauka języka jest naszym najważniejszym albo jedynym celem (pozdrawiam studentów filologii! skończcie już przeglądać fejsa i lećcie rozbierać zdania!). Częściej jednak czasu jest za mało, co może zniechęcić.
Ja w nauce hiszpańskiego pomagam sobie tak: wszystko, co się da mam ustawione w języku Alvaro Solera, followuję fajne konta na instagramie i przeglądam aktualności en español. Zawsze coś wpadnie. Czepiam się tego i polecam na językowe bolączki.
Czego nauczyli Cię Twoi uczniowie?
Odpowiedź na to bardzo ważne pytanie pisałam i kasowałam wiele razy. Bo jak tu powiedzieć coś, co powiedzieć trzeba, ale brzmi to górnolotnie i zalatuje pamiętniczkiem? Że właściwie zawdzięczam im wszystko co wiem o nauczaniu i potrafię zrobić jako nauczycielka? W pracy przy tablicy i przed komputerem (bo teraz uczę głównie online) nabierają kształtu pomysły, które albo się przyjmują i działają, albo sromotnie padają.
Dzięki temu, że ktoś wybrał mnie na swoją przewodniczkę po francuskiej stronie nauczyłam się, że można zrobić ćwiczenie ze słuchu już na pierwszej lekcji francuskiego w życiu. Że bardzo dobrze działa to, co na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalne, może trochę żenujące – gdy na lekcje wjeżdża papier toaletowy, a przykłady w ćwiczeniu odwołują się do imprezy, na której wszystko poszło nie tak.
Że nauka może być frajdą, bo jak się bez zadęcia wytłumaczy jakiegoś językowego gniota, to on nagle zaczyna być czyimś ulubionym trybem albo zwrotem. Kocham tę robotę!
Jeśli ktoś zupełnie nie zna Twojej strony Ach, ten francuski, od czego powinien zacząć? Co byś mu poleciła w pierwszej kolejności?
To doskonała okazja, by wrócić do tego, co na francuskiej stronie podobało się najbardziej – lekkie lekcje do pobrania w PDF, które umiliły nam wakacje dwa lata temu (tutaj są wszystkie) i moje ubiegłoroczne wyzwanie “Podkręć twój francuski”, w ramach którego spotkałam się z moimi uczniami na 14 transmisjach na żywo. Przyglądaliśmy się tam codziennie ciekawym językowym przypadkom. Wszystkie nagrania razem z ćwiczeniami są dostępne na moim facebooku w tym wydarzeniu.
Z tych materiałów można tyyyle wyciągnąć! Jakie odgłosy wydaje nasze ciało? Co można powiedzieć, by ponarzekać na upał? Jaka jest różnica między “jour” i “journée”? Dlaczego w zdaniu “to najbardziej wścibska osoba jaką znam” musi wjechać subjonctif? To tylko ułamek wiedzy, którą tam spakowałam, nic tylko się częstować!
Nad czym teraz pracujesz jako nauczycielka online. Czego możemy wypatrywać na Ach, ten francuski?
Największą moją radością jest teraz kurs do samodzielnej nauki Francuski Start, z którym w zaciszu własnego M i z moim wsparciem można opanować solidne podstawy francuskiego. A co środę do moich Czytelników trafia Baguetter – newsletter, na który można się zapisać tutaj. Zapraszam do chrupania!
Wielkie dzięki dla Ciebie Iza, Twoje pytania były niezwykle ciekawe i pomogły mi uzmysłowić sobie w jakim fajnym momencie otoczona fajnymi ludźmi właśnie jestem. Un grand merci !
*
Jeśli chciałbyś coś Marcie powiedzieć, albo ją o coś zapytać, to jak zwykle komentarze są do Twojej dyspozycji.
*
Teksty na blogu, które mogą Cię zainteresować:
13 wskazówek jak rozgadać się po francusku
Francuska klawiatura AZERTY (wreszcie) bez tajemnic
Z cyklu „Nauczyciele francuskiego, których polecam” ukazał się dotychczas wywiad:
– z Panem od francuskiego: To wszystko przez korek od szampana!
– z Kasią Tirilly z bloga Bretonissime: Kładę duży nacisk na komunikację
2 Odpowiedzi