Kolejna sobota i kolejny odcinek naszego blogowego serialu „Alzacja polskimi oczami”, serii gościnnych artykułów polskich blogerów opowiadających o Alzacji. Dzisiejszy artykuł zamyka ten cykl, a właściwie jego pierwszą edycję, bo skrycie liczę na to, że uda się zorganizować następną. Linki do wszystkich ośmiu tekstów znajdziecie TUTAJ.
Dzisiejsza publikacja jest dla mnie wyjątkowa z jeszcze jednego powodu. Jej autorką jest Kasia z bloga Bretonissime. Podejrzewam, że większość z Was dobrze ją zna. Dla mnie osobiście Bretonissime był jednym z pierwszych blogów, które zaczęłam regularnie czytać, gdy w ogóle zauważyłam istnienie takiej sfery w Internecie, jak blogi. Przyznam się, że przez wiele lat odnosiłam się do takich adresów podejrzliwie (bo przecież jaką wartość mogą mieć „pamiętniki/dzienniki z sieci”). Nadszedł jednak dzień, kiedy odkryłam sferę blogów merytorycznych, ciekawych, odkrywczych, i wizualnie bardzo ładnych po prostu. Takich, które mam ochotę czytać i czytać, dzięki którym moja wiedza i wrażliwość rosną. Blog Kasi właśnie się do nich zalicza (kilkoma innymi adresami dzieliłam się z Wami w 9 blogów o Francji, które warto śledzić).
Mam nadzieję, że zachęciłam Was wystarczająco do lektury 🙂 Serdecznie zapraszam na artykuł Kasi:
Kasia z bloga Bretonissime:
Kilka lat temu, gdy jako studentka łączyłam przyjemne z pożytecznym, pracując i podróżując po Francji, dwa regiony, które najczęściej polecano mi zwiedzić, to Bretania i Alzacja. Posłuchałam dobrych rad i nie żałuję – co więcej, sama twierdzę teraz, że te miejsca każdy miłośnik Francji rzeczywiście powinien poznać. Mimo że położone na dwóch przeciwległych krańcach kraju, mają więcej wspólnego, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Opowiem Wam o kilku podobieństwach, które dostrzegłam.
-
Odrębność i wyrazista tożsamość
Zapewne wiecie, że oba regiony nie zawsze były częścią Francji i tę inność się tutaj po prostu czuje. Mieszkańcy zarówno Bretanii, jak i Alzacji słyną z przywiązania do swojego obszaru geograficznego i wielu z nich, pytanych o narodowość, podkreśla przynależność regionalną, często nawet przed narodową. Mam jednak wrażenie, że tendencje separatystyczne spotyka się niezwykle rzadko, podkreśla się raczej dumnie przywiązanie do małej ojczyzny jako ważną część tożsamości.
-
Wielojęzyczność
Język francuski współistnieje w tych regionach z, odpowiednio, alzackim i bretońskim. W Alzacji często niezbędna okazuje się też znajomość niemieckiego. Wydawało mi się, że w Alzacji częściej można usłyszeć lokalny język niż w moim regionie, gdzie z bretońskim spotykam się głównie na piśmie (wszelkie znaki i napisy na ulicach są dwujęzyczne). Moje wrażenie okazało się słuszne, bo według danych, do których udało mi się dotrzeć, w Alzacji 39% dorosłych mieszkańców mówi po alzacku, podczas gdy w Bretanii jest to zaledwie 15%. Dba się jednak o to, by bretoński nie wymarł – jego znajomość kultywuje się w dwujęzycznych szkołach.
-
Przywiązanie do katolicyzmu
Bretania i Alzacja to dwa najbardziej katolickie regiony Francji. Przynajmniej teoretycznie, bo z moich bretońskich obserwacji wynika, że wśród młodych ludzi dominuje ateizm. W Bretanii spotkałam się z tradycjami takimi jak odpusty czy pielgrzymki, które cieszą się tutaj dużym powodzeniem wiernych (i ciekawych turystów). Jest też mnóstwo regionalnych świętych, o których słuch nie dotarł do Watykanu. Na każdym kroku spotykamy kamienne krzyże, kapliczki i wyjątkowe kalwarie (wyryte w kamieniu rzeźby przedstawiające Mękę Pańską, a czasem i całą Ewangelię). Z kolei w Alzacji świętuje się – jest to wyjątek na skalę całej Francji-6. grudnia jako Mikołajki oraz 26. grudnia jako drugi dzień Świąt. Jest to też jedyne miejsce w kraju, gdzie dzieci w szkole państwowej uczęszczają na zajęcia z religii. Nic nie dzieje się bez przyczyny- powodem tych różnic jest fakt, że Alzacja, gdy ustalano te prawa we Francji, była częścią Niemiec. Wizualnie w alzackich kościołach zaskoczył mnie pewien szczegół na dachach kościołów. Jest nim… bocianie gniazdo!
-
Bliskość natury
W Bretanii do spotkania z bezkresem i potężną naturą zaprasza nas ocean, w Alzacji na wyciągnięcie ręki mamy góry: Wogezy i Schwarzwald. Ponadto, Alzacja słynie oczywiście z upraw winogron a w Bretanii uprawia się na dużą skalę warzywa (m.in. ziemniaki, karczochy, kalafior), jest też sporo pastwisk. W obu rejonach dobrze będą czuli się miłośnicy wsi i terenów zielonych.
-
Swojska dla Polaków kuchnia
W Alzacji zjemy słone paluszki, pierniki, babkę drożdżową, gotowaną kiełbasę, choucroute, czyli danie z kapusty i różnych rodzajów mięs (lub ryb) gotowane w winie, przypominające bigos. W Bretanii je się mnóstwo wieprzowiny i ziemniaków, zupełnie jak w mojej rodzinnej Wielkopolsce słynącej z zamiłowania do „pyr”. Z owoców, jest tu urodzaj jabłek – z myślą o cydrze, ale nie tylko. Do naleśników pije się tutaj, oprócz wspomnianego jabłkowego trunku, maślankę. Brzmi znajomo, prawda?
-
Malownicze miasteczka z podobną architekturą
Co więcej – Francja słynie z klimatycznych, pięknych miasteczek, więc zarówno w Bretanii, jak i w Alzacji jest ich pod dostatkiem. Mnie urzekają piękne detale, moc kolorów, cudnej urody okiennice oraz szachulcowe domy, niejednokrotnie z wykuszami, które znajdziemy właśnie w tych dwóch rejonach Francji. Zauważyłam, że w Bretanii tego typu budynki najczęściej mają jasne fronty i kolorowe drewniane belki, a w Alzacji jest na odwrót- domy malowane są na kolorowo i zdobią je belki w stonowanych kolorach: najczęściej brązowym lub czarnym.
Jestem bardzo ciekawa, które informacje zaskoczyły Was najbardziej? Z czego zdawaliście sobie już sprawę? Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę przybliżyć Wam specyfikę tych dwóch pięknych zakątków Francji i że zachęciłam Was do podróży do obu miejsc. Dziękuję też bardzo Izie za zaproszenie do akcji i użyczenie miejsca na blogu.
*
Les amis, nabraliście ochoty na podróż przez Alzację i Bretanię? Co Was najbardziej zaskoczyło? Zachęcam Was gorąco do dyskusji i podzielenia się Waszymi wrażeniami w komentarzach.
0 Odpowiedzi
Dwa regiony leżące na przeciwległych krańcach Francji, a takie do siebie podobne 🙂
Co więcej, oba mogą się POSZCZYCIĆ wieloma polskimi aktywnymi blogerkami 😉
Klimat rzeczywiście bardziej mi odpowiada w Alzacji, bo łagodniejszy, mniej deszczu. Ale czy Bretania taka szara, to bym polemizowała 😉 Ale oczywiście szalenie mi miło, że Alzacja wygrywa w Twoim rankingu. Patriotyzm lokalny rządzi! 😛
🙂
Podoba mi się zestawienie zdjęć z jednego i z drugiego miejsca!
Ja o regionach Francji nie mam zbyt dużego pojęcia, dlatego większość informacji dla mnie jest nowa. I zdecydowanie mam ochotę na ich odwiedzenie!! Mam o wiele bliżej do Bretanii 😉 Ale mam nadzieję móc wpaść kiedyś też do Alzacji!
Bardzo się cieszę, że artykuł Ci się podoba! Ja też jeszcze nie byłam w Bretanii i jak tylko będzie okazja, mam zamiar to nadrobić. ps. Na Alzację namawiam gorąco 🙂